Opowieść o złocistym aniele
Dlaczego to tak długo trwa? Nie wracasz? Liście dawno spadły. Pies wylizał miske. Dziadek wypił wisniową nalewke do dna. A ja wciąż milcze bo ciebie nie ma obok mnie. Dzisiaj miałem sen kolorowy. Z szarą twarzą i błękitną łzą w oku. Wiatr i słońce oplotły me ramiona. Jak gorąco! Chyba spaliło się moje serce,a ulotniona dusza uleciała w przestworza. Nie ma mnie? Przezroczysta powłoka snuje się po górach, lasach. Czsem chwyci echo życia i z jego skrzydłami pofrunie ponad wąwozem śmierci.
Ale dziś znowu cie nie ma. Nie wytrzymam tak długo. Choć mamusia powtarzała, uczyła cierpliwość. A elektroniczny systyem kazał czekać kilka lat.
Czuje że sie spalam. Wąwóz jest coraz bliżej. Lece, spadam. Czemu to tak boli? Czyste powietrze tak srogie memu sercu. Przenika ciało na wskroś i wypada by zatoczyć koło i ponownie zadać ból. To już koniec. Od dzikiej przepaści dzieli mnie kilka cholernych metrów. Szybciej, szybciej! Serce łomoce i krzyczy uwięzione w piersi. Zamykam oczy. Śnie ... o swoim życiu. Czuje ostrze twardej ziemi. I kiedy już wszystko wydaje sie być koncem pojawia się złocisty anioł i wyciąga świeże skrzydło. Czuje! Dał mi nadzieje ...
nadzieja matką
nadzieja życiem
nadzieja śmierią
nadzieja pragnieniem, westchnieniem, marzeniem
Nadzieja tym, czego potrzebuje dziś najbardziej. |